krotkie fryzury damskie wygolone boki
siostrzyczek i braciszków. Nie miał zielonego pojęcia, co ma z tym fantem zrobić. Jak się zachować wobec skutków reprodukcyjnej rozrzutności ojca? Dawniej hojny siewca życia sam sobie radził z konsekwencjami - po prostu płacił i wykupywał się od wszelkiej odpowiedzialności. - Jeśli chodzi o pieniądze... - zaczął niepewnie. Dziewczyna jęknęła, objęła głowę dłońmi, palce zatopiła we włosach. - Mówię przecież, że nie chodzi o pieniądze, tylko o zapewnienie małej domu z prawdziwego zdarzenia. - Do diabła! Jesteś matką, sama zapewnij jej dom. - Nie jestem jej matką! Ash, o ile to możliwe, zdębiał jeszcze bardziej. - To kto nią jest? - Star - burknęła dziewczyna. - Star Cantrell. - Dlaczego w takim razie Star Cantrell nie zajmie się dzieckiem? - Star nie żyje. Powiedziała to tak cicho, że Ash nie był pewny, czy się nie przesłyszał. Chyba nie, bo policzku dziewczyny spłynęła wielka łza. - Nie żyje? - powtórzył. Dziewczyna skinęła głową i otarła łzę. - Umarła tydzień temu. Powikłania po porodzie. Silne krwotoki... - Machnęła ręką, jakby chciała powiedzieć, że przyczyna śmierci nie ma większego znacze13 nia. Już nie. - Pracowałam ze Star. W Longhornie. Przyjaźniłyśmy się. Obiecałam jej, że jeśli coś się stanie, przywiozę małą tutaj. I oddam twojemu ojcu. Zamilkła na moment, pokręciła gwałtownie głową. - Nie chciałam... Poznałam twojego ojca. Ale przyrzekłam jej... Dopiero na miejscu dowiedziałam się, że wasz ojciec nie żyje. Zatrzymałabym dziecko, ale... Spojrzała mu prosto w twarz. Ash chyba nigdy w życiu nie widział tak smutnych oczu. Uniosła dłoń i opuściła ją bezradnie. - Nie mogę zaopiekować się małą. Zasługuje na więcej, niż jestem w stanie jej dać. Dlatego przywiozłam ją tutaj. Wytarte dżinsy, dłonie osoby ciężko pracującej, rozklekotany gruchot... Ash rozumiał, że dziewczyna nie może zapewnić dziecku utrzymania. - Star musi mieć jakąś rodzinę. Matkę. Siostrę. Ciotkę... Dziewczyna pokręciła głową. - Nie miała nikogo. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy była jeszcze dzieckiem. Zanim zdołał pomyśleć o jakimś innym rozwiązaniu, dziewczyna wstała. - Tu jest wszystko, co będzie potrzebne małej. - Wskazała na kojec i wielką torbę na trawniku. - Pieluchy. Butelki. Mleko dla niemowląt. Ubranka. Śpi w kojcu, ale powinniście kupić jej kołyskę. Spojrzała na małą i łzy napłynęły jej do oczu.